Strony

wtorek, 4 czerwca 2013

Pomóż mi/cz.1

Miniaturka z dedykacją dla Edge- Mówiłam Ci,że z miejsca Cię polubiłam?Nie?To już wiesz:)
 
Siedziała na wysokim krześle w przestronnej kuchni.Pomieszczenie oświetlone było lampką,która rzucała światło jedynie na jej plecy.Pogrążona była w swoich myślach.Czuła się bezużyteczna,niczym pozostawiona lalka przez nieuważne dziecko.Zdawała sobie sprawę ze swojego beznadziejnego położenia,a drastyczne myśli w niczym nie pomagały.Ręce oraz plecy paliły ją niemiłosiernie od zadanych w nocy ciosów.Nadgarstki pokryte były zielonymi siniakami,a oko dziewczyny przybrało kolor fioletowy.Prychnęła cicho pod nosem,podnosząc kubek z herbatą.Brakowało jej siły fizycznej i psychicznej.Ciężko było jej podnieść kubek czy butelkę z wodą.
-Dlaczego tu tak ciemno?-usłyszała donośny głos swojego taty,który wszedł do kuchni-Co u mojej małej księżniczki?
Hermiona nie odpowiadała przez chwilę.Wspomnienia napłynęły,jak chmara motyli.
-Wszystko dobrze-szepnęła-Pamiętasz coś z wczorajszego wieczoru?
Wpatrywała się w postać mężczyzny,jak w obrazek.Ilustrowała jego dłonie,które wczoraj zadały jej ból pięć razy.Patrzyła na jego nogi,które wczoraj skatowały jej plecy.Spojrzała w jego oczy.Czekoladowe tęczówki emanowały rozbawieniem oraz pewną troską.
-Nie-odpowiedział szczerze-Czy moja księżniczka ma ochotę na naleśniki z czekoladą i bananami?
O mało co się nie rozpłakała.Nic nie pamiętał,kompletnie nic.
-Dziękuję,już jadłam-skłamała i upiła łyk herbaty.
-Znowu spadłaś ze schodów?Masz bardzo duże limo-zaczął mężczyzna,rozbijając jajka-Niezdara-dodał.
Szkoda tylko,że to Ty zepchnąłeś mnie z tych schodów,tatusiu-pomyślała.
-Dzisiaj jadę do Nory i zostaję tam już do końca wakacji-poinformowała go po chwili-Poczekam tylko na mamę,aby się z wami pożegnać.
-Baw się dobrze,ale pamiętaj-powiedział ostro-Musisz przynieść nam świadectwo z najlepszymi ocenami!
-Łatwizna-skomentowała,siląc się na uśmiech-O której mama wraca?
-Powinna być za 15 minut-mruknął z pełną buzią-Wychodzimy dziś do naszej starej dyskoteki,reaktywowali ją-powiedział radośnie,a Hermiona nie mogąc wytrzymać udała się do swojego pokoju.Łzy swobodnie leciały jej po policzkach,a umysł powoli odmawiał posłuszeństwu.Jedyna spokojna myśl to ta,że uwolni się od ojca alkoholika na całe 10 miesięcy.Drugą spokojną myślą było to,że nie wróci już tu nigdy.
**
-Fred,George!-krzyknęła Molly-Przestańcie się wygłupiać i pomóżcie Ojcu!
Bliźniacy jak na komendę przestali gonić się po podwórku i zgodnie z prośbą,zaczęli nosić drewno.
-Będzie ognisko?-spytała Ginny,marszcząc zabawnie czoło.
-Tak,moje dziecko-powiedziała wesoło starsza kobieta-Pomóż Hermionie rozpakować te wielkie walizy!
Ginny bez zbędnego gadania wbiegła po schodach na górę,byleby spędzić chociaż chwilę ze swoją przyjaciółką.Odkąd przyjechała zaszyła się w pokoju pod pretekstem zmęczenia,co szczerze zdziwiło Rudą.Po drodze minęła Harrego i Rona,którzy grali w eksplodującego durnia wraz z Billem i Fleur.
Kiedy wspięła się na drugie piętro,szybko odszukała odpowiednie drzwi i energicznie w nie zapukała.
-Proszę-usłyszała stłumiony głos i już po chwili znajdowała się w pokoju.Hermiona leżała zawinięta w pościel,a jedynym źródłem światła było źle zasłonięte okno.
-Zepsułam zasłonę,przepraszam-powiedziała cicho,widząc jak jej przyjaciółka przygląda się zniszczonej zasłonie.
-Nie ma sprawy-odpowiedziała jej lakonicznie-Posuń się,to pogadamy.
Jednak dziewczyna nie zrobiła tego o co prosiła ją Ruda.Zdziwiona i lekko zmieszana usiadła na pobliskim fotelu i zaczęła rozmowę.
-Nie odzywałaś się całe wakacje,powiedz co u Ciebie?
-Wszystko ok-szepnęła odgarniając włosy z czoła-Jest okej.
-Nie wydaje mi się-stwierdziła ze skwaszoną miną Ginny -Zejdziesz na ognisko?
-Jasne,troszkę zgłodniałam-przyznała Hermiona,podnosząc się na ręce.Syknęła cicho co nie uszło Ginny,która powoli zaczęła też wątpić w bajeczkę o schodach-A jak wy spędziliście wakacje?
-Grecja to piękne miasto,koniecznie musimy się tam wybrać,ale razem-powiedziała Ginny beznamiętnym głosem-Przestań syczeć,coś Cię boli?Chcesz eliksir?
-Nie-warknęła-Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy,Ginn.
-Szanowna Hermiono,jesteśmy przyjaciółkami-powiedziała ostro dziewczyna,a Hermiona nieznacznie się skrzywiła-I nie mam zamiaru Cie olać.Poczekam,jeśli zechcesz sama powiesz.
-Dziękuje-mruknęła i ponownie zakopała się w pościeli.Chciała zostać sama,nie chciała rozmawiać.Powstrzymywała słone łzy,które cisnęły się w jej kąciki oczu.Próbowała skupić się na jednej rzeczy i padło na cichy oddech Ginny,która wertowała kartki jej książce.Postanowiła zostać,widząc Hermionę w stanie nieszczęścia.Były przyjaciółkami,prawda?
**
-Ron zaśpiewaj swoją ulubioną piosenkę,jak za dzieciaka- naigrywał się z niego Charlie,który siedział i obracał kija z kiełbaską.
-Odwal się-burknął Ron i zatopił swoje zęby w pieczonym chlebie.Ognisko było dobrym pomysłem na koniec wakacji.Świeże powietrze i zachodzące słońce dały chwilowe ukojenie Hermionie,która z niedowierzaniem patrzyła na Fred'a.
-Siadaj na tyłku,ty idioto!-krzyknęła oburzona Ginny zachowaniem brata.
-Spaliłbyś sobie ubrania,imbecylu-powiedziała Hermiona,mrużąc niebezpiecznie oczy.
-Lepsze ubrania niż limo na pół twarzy-odpowiedział na jej zaczepkę,a ona poczuła jak łzy napływają jej do oczu.
-Lepsze limo niż brak mózgu-syknął w jego kierunku Harry,wstawiając się za przyjaciółkę.
-Uspokójcie się,jak wy się zachowujecie?-krzyknęła Pani Weasley- Jak niewychowane stado wilków,Fred przeproś Hermione!
Rudzielec podszedł do dziewczyny i z wyraźną skruchą wymruczał przeprosiny.Co z tego,jeśli ona straciła całkowicie panowanie nad swoimi emocjami?Delikatnie otarła pojedyncze łzy i z wymuszonym uśmiechem powróciła do życia.
**
Państwo Weasley udało się do domu zostawiając przy ognisku grupkę przyjaciół.Siedzieli i opowiadali różne historie,czasem śpiewając durne piosenki.Sielanka skończyła się gdy bliźniacy wrócili z alkoholem.Zwierzęcy strach w oczach Hermiony przybrał na sile,a ręce zacisnęły się na nogach.
-Ktoś ma ochotę?-spytał wesoło George i nie czekając na odpowiedź rozdał każdemu pomijając Fleur oraz Hermionę.
-Wszystko w porządku?-spytała ją Ginny,widząc jaki się trzęsie.Otworzyła swoje piwo,a słodki zapach owinął nos szatynki.
-Tak-powiedziała,jednak gdy spojrzała w oczy przyjaciółki coś w niej pękło.Usta zaczęły drgać,a z oczu poleciały łzy.
-Ginny...-szepnęła jedynie,bo cichy płacz zmienił się w szloch.Przestraszona dziewczyna przytuliła do siebie dziewczynę,jednak ta odsunęła się od niej z głośnym jękiem.
-Chodź-powiedziała łagodnie Ginny,biorąc za rękę szatynkę-Wszystko się ułoży,spokojnie...Hermiono,już spokojnie.Damy rade,razem...Słyszysz?-mówiła do niej,jednak do Hermiony nic nie docierało.Jej.oczy stały się puste,tak samo jak serce.Umysł wypełniły wspomnienia,a ona sama czuła,jak jej rany rozdzierają się na nowo.
-Hermiona- powtórzyła po raz kolejny Ruda,kiedy udało się jej posadzić dziewczynę na łóżku-Powiedz mi wszystko.
-Ginny...-zaczęła głęboko oddychać,czując dziwny ucisk w klatce piersiowej.
-Musisz się uspokoić,Hermiona do jasnej cholery uspokój się!-krzyknęła Ginny- Musisz oddychać spokojnie,no już dasz radę!
Dziewczyna powoli odzyskiwała panowanie nad oddechem,a systematyczne głaskanie Ginny po jej kolanie tylko jej pomógł.
-Powiedz mi-powiedziała ostrożnie Ruda,nie wiedząc czego się spodziewać.
-On..On mnie uderzył,dużo razy ...I moje oko,on mnie zepchnął ze schodów,tak to on ...I on pił i nadal pije i ...przychodził do domu i mnie gwałcił,a.....Potem mnie bił ...I rano,on nic nie pamiętał,rozumiesz?Mówił do mnie księżniczko i śmiał się,bo ze mnie niezdara i...On jest potworem-powiedziała i wybuchnęła niepohamowanym płaczem.Wtuliła się w oszołomioną Ginny szeptając ciche przepraszam.Głaskała ją po włosach praktycznie utulając do snu.
-Połóż się-poprosiła,patrząc na zachowanie przyjaciółki.Lekko ułożyła głowę na poduszce,a dopiero potem ułożyła resztę ciała.Wyglądała okropnie.Przykryła ją kołdrą i zaczęła nucić kołysankę.
-Hermiono?-spytała,gdy ta przestała płakać-Kim jest on?
-To mój Ojciec-wyszeptała,a jej policzki na nowo przykryła fala łez.
**
Ruda istota powolnym krokiem szła przez korytarz.Z dołu dochodziły ciche głosy rozmowy,pomieszane z brzdękiem naczyń.Otarła swoje łzy i stanęła w progu kuchni.Fred i George siedzieli i tępo wpatrywali się w talerze,Harry i Ron podziwiali sufit,a Bill przytulał Fleur.Charlie,który w chwilach stresu zazwyczaj pożerał tony czekoladek,siedział z niebieskim pudełkiem i z wyczekiwaniem patrzył na swoją siostrę.
-Co z nią?-spytał Fred-To przeze mnie?
Ruda pokręciła przecząco głową i stanęła obok Bill'a i Fleur.
-Co się stało?-ponowił pytanie Harry,nerwowo wybijając rytm na stole.Nie odezwała się,po prostu zaczęła płakać.Z bezsilności,bezradności i smutku.
**
Toczyła wewnętrzną walkę.Chciała się podać,chciała upaść i już nigdy nie wstać.Tak bardzo pragnęła zaznać spokoju,które było tak pięknie opisywane przez mugolskich uczonych.Jej skrzydła opadły,a bez nich czuła się mała.Zbyt mała by funkcjonować,jak normalny człowiek.Zbyt tchórzliwa,by spróbować odzyskać dawną siebie.W jej sercu świecił się mały promyk nadziei,którym był powrót do Howgartu.W duchu odmawiała mugolską modlitwę,prosząc o ukojenie.Myślała,że na nowo porwie ją nurt nauki,siedzenia do późna w bibliotece czy pisania wypracowań.Nie pomogło nic.W bibliotece przesiadywała udając przed Ginny,że się uczy.Tymczasem tępo wpatrywała się w otwartą księgę,a po policzkach płynęły łzy.Wiele osób zauważyło jej zmianę,ale nikt nie reagował.Gryfoni zajmowali się sobą,jedynie Ron i Alice zagadywali o jej samopoczucie.Straciła Herrego,najlepszego przyjaciela,który pławił się w luksusie niejakiej Cho.Od kiedy przeszli na nazwiska?Sama nie pamięta,ale wylała więcej łez jednego dnia, niż przez cały tydzień.
Jedynymi osobami,które z pewnym zapałem obserwowali jej poczynania była Srebrna Trójca Slytherinu.Draco,Pansy i Blaise specjalnie przesiadywali w bibliotece,chowając się za regałami,aby odgadnąć tajemnicę Granger.Byli Ślizgonami,uwielbiali zagadki,które wymagają podchodów i zmagań logicznych.Obstawiali,że tydzień i po robocie,szczególnie,że Blaise został Prefektem Naczelnym i dzielił dormitorium z Gryfonką.Tymczasem dziewczyna zaszywała się w sypialni i wychodziła tylko do toalety.Zawsze szczelnie otulona swetrem mimo,że na dworze panowały dodatnie temperatury.
Dzisiejszego dnia było podobnie,jednak pojawił się mały wyjątek.Hermiony nie było w bibliotece.Zdziwieni Ślizgoni w ciszy przemierzali korytarze w poszukiwaniu dziewczyny,jednak ich zmagania poszły na marne.
-Mam szlaban u McGonagall za dziesięć minut,zostawię was samych,a potem zdacie mi raport-powiedziała z uśmiechem Pansy-Żegnam Panów.
-Gdzie ona jest?-spytał po raz kolejny Blaise,odprowadzając wzrokiem Parkinson,która po chwili zniknęła za zakrętem.
-Gdybym wiedział to byśmy tutaj nie stali,jak dwa kołki-warknął w odpowiedzi i głośno westchnął.Ostatnim czasem przyłapał się na ciągłym myśleniu o Granger.Przez kilka dni w towarzystwie Ognistej Whisky,przyswajał myśl,że ona zachowuję się tak jak on kilka miesięcy temu.Tylko,że on potrafił przybrać obojętną maskę,a ona była na to za słaba.
-Gdzie wybrałaby się Granger,żeby posiedzieć w ciszy?-zadał pytanie,a Blaise zrobił minę,jakby odkrył nowy kontynent.
-Stary,a Pokój Życzeń?-wypalił nagle,otwierając szeroko oczy-Jestem genialny-skomentował,widząc cień aprobaty na twarzy Malfoy'a.
Przeszli przez korytarz,drugie piętro i po chwili znaleźli się przed marmurową ścianą.
-Musimy nałożyć zaklęcie kameleona,Draco- poinstruował go Blaise,wyciągając różdżkę.Cichy szept,dwa machnięcia ręką i nikt ich już nie zauważy.
Na ścianie pojawiły się wielkie wrota,które z lekkim skrzypnięciem otworzyły się dla dwójki Ślizgonów.
-Słyszysz?-szepnął Blaise,tuż nad jego uchem.Zmrużył oczy i wsłuchał się w śpiew,rozchodzący się z echem po pomieszczeniu.Skinął ręką i starając się niczego nie strącić,przeszedł przez pole gratów.Zbliżając się do źródła dźwięku wyłapał,że ktoś gra na jego prywatnym fortepianie.Zacisnął szczęki,zatrzymując się na chwilę.
-Fortepian?-spytał cicho Blaise z drwiącym uśmieszkiem-Daj spokój i chodź.
Zrobił młynka oczami i poszedł za swoim przyjacielem.Przystanęli dopiero wtedy,kiedy dotarli do celu.Przy białym fortepianie siedziała Hermiona,a po jej policzkach spływały łzy.Skąpe światło padało na jej bladą twarz,ukazując jej zmęczenie.Ręce głaskały klawisze fortepianu,jakby były czymś najcenniejszym na świecie.
Palce nacisnęły na pierwszy klawisz,a skupiona dziewczyna przestała płakać.Wzięła głęboki wdech i zaczęła śpiewać.Zachrypnięty głos rozszedł się echem po głowie Malfoy'a i Zabiniego.
-Salazarze-mruknął Blaise,patrząc na swojego kumpla,jednak on go nie słuchał.Stał oczarowany jej głosem,który brzmiał jak sto małych dzwoneczków rozwianych przez silny wiatr.Hermiona była małym dzwoneczkiem rozdeptanym przez życie.Każdy wysoki dźwięk,który wydawała przepełniony był bólem i cierpieniem.Głos jej drżał,a pojedyncze łzy skapywały na białe klawisze.
-Everytime I try to fly,I fall without my wings I fell so small-zaśpiewała,a dwójka Ślizgonów zdusiła łzy,które mimowolnie cisnęły im się do oczu.
-I see your face,it's haunting me-wychrypiała i przestała śpiewać,wycierając rękawem słone łzy.
Draco poluzował krawat,a Blaise omal się nie udusił,wstrzymując oddech.Nigdy nie widział,aby ktoś tak bardzo stoczył się na dół,nigdy.
-Ktoś idzie-poinformował go Draco,a on jak na komendę,przycisnął się do regału i wstrzymał oddech.Ktokolwiek idzie to idzie w ich stronę,a oni nie chcą być nakryci mimo zaklęcia.
-Hermiona?-usłyszeli głos,a po chwili w ich stronę szła Ginny,która opatulała się własnymi rękoma.Miała roztrzepane włosy,a na nosie parę okularów.
-Nie mogłam Cię znaleźć-powiedziała,stając obok przyjaciółki-Nie płacz.
-Ja już nie daje rady,Ginny- powiedziała łamiącym się głosem-Ciągle mam wrażenie,że ...On przyjdzie i ...Znowu będzie...To samo,a do tego...Blaise-zatrzymała się na chwilę i zamknęła oczy-Codziennie czuję zapach alkoholu,boję się mimo wszystko....Jestem wrakiem,Ginny- powiedziała cicho-Moje plecy....Możesz mi je ...Wyleczyć?Nie chcą się goić-dodała niepewnie,sama nie wiedząc co mówi.Blaise spojrzał na Draco,a zdziwienie zawładnęło jego ciałem.Draco Malfoy okazał uczucia.W jego oczach wymalowane było współczucie oraz iskierka złości.
-Nie gap się tak-szepnął,a jego chłodna maska wróciła na swoje miejsce.Zrezygnowany Blaise wrócił do poprzedniej czynności.
-Poczekaj chwilkę-poprosiła Ruda drżącym głosem i wybiegła z Pokoju,zostawiając Hermione.
Dziewczyna przetarła dłonią czoło,po czym ściągnęła rękawy,chowając ręce do środka.Pociągnęła nosem,a po kilku minutach wróciła do niej Ginny.
-Snape mnie zabije-powiedziała-Wykradłam mu to z jego kanciapy.
-Nie musiałaś-mruknęła Hermiona i ostrożnie usiadła na taborecie,odwracając się tyłem do przyjaciółki.Powolnymi ruchami ściągnęła sweter,ukazując plecy.Blaise zachłysnął się powietrzem,Malfoy wstrzymał oddech,a sama Ginny zamarła w bezruchu.
Okrągłe siniaki oraz nieliczne rozcięcia pokrywały blade plecy,nie chcąc się goić.
-Ginny..-szepnęła niemal z prośbą Granger,a Ruda ocknęła się z transu.Nie odpowiedziała,a z kieszeni wyjęła odpowiednią maść.Posmarowała nią plecy Hermiony najdelikatniej,jak umiała.Całemu poczynaniu przyglądali się Ślizgoni,którym humor prysł niczym mydlana bańka.
-Wypij to wieczorem,a rano wymieszaj to z sokiem dyniowym...-poprosiła ją Ginny,jednak Draco i Blaise nie usłyszeli dalszej części rozmowy.Wyszli,nie mogąc wytrzymać napięcia.
**
Minęły dwa dni od feralnego dnia,po którym Blaise wraz z Draco wlewali w siebie whisky,niczym małe dziecko mleko.Pansy,która nie była wcale taka głupia,przemilczała sprawę i postanowiła poczekać,aż sami ją poinformują widząc stan swoich przyjaciół.
Trwała lekcja eliksirów ze Slughornem,a na nieszczęście Hermiony musiała siedzieć z Malfoy'em.Przetarła oczy i lekko oparła się o oparcie,sycząc cicho.Nie aż tak cicho,bo Draco usłyszał go i spojrzał na nią z ciekawością.Nie chcąc zarobić szlabanu,wziął do ręki pióro i pergamin,po czym zaczął po nim pisać.
'Przestań syczeć,nie można się skupić'
Zwinął karteczkę na pół i podał ją Hermionie.Lekko zdziwiona dziewczyna otworzyła liścik,po czym skrzywiła się nieznacznie.
'Zamieniam się w węża,może zmienię dom?'
Naskrobała i wcisnęła mu zwitek otwartą rękę.Zmarszczył brwi,a kąciki jego ust uniosły się ku górze.Spojrzał na swoją towarzyszkę i stwierdził,że ona tylko udaję.Gra twardą dla pozoru.Gdybyś tylko wiedziała-pomyślał i cicho westchnął.
'Czerwony Ci nie pasuje,Granger.Pokój Życzeń,23'
Z nutką strachu oddał liścik Hermionie,dokładnie ilustrując jej twarz.Zacisnęła zęby,biorąc wdech nosem.Czuła przenikliwe spojrzenie blondyna na sobie,które jej przeszkadzało.Drżącą dłonią wyskrobała odpowiedź i sunęła zwitek do Draco.
'Tylko mnie strasz,proszę'
Chłopak zacisnął usta w wąską linie,a karteczkę schował do kieszeni.Czuł,że musi pomóc jej wyjść z tego stanu jednym dobrym,ale jakże ciężkim dla niego sposobem.Musiał się z nią zaprzyjaźnić.
**
-Nie ma mowy-syknęła rozjuszona Ginny,dowiadując się o nocnej schadzce Hermiony.Szatynka wzruszyła ramionami,wiedząc,że nikt nie zmieni jej zdania.
-Myślisz,że się zmienił?-spytała zrezygnowana Ginny- Pamiętaj,że jeden krzyk i wpadam.
-Wiem,Ginny.Nie martw się,odpocznij-powiedziała słabym głosem,przytulając przyjaciółkę-Dam radę.
Ginny westchnęła i wyszła z Hermioną ze swojego dormitorium.Zatrzymała się na się na środku Pokoju Wspólnego,mając nadzieję,że Hermiona zmieniła zdanie.
-Jeśli chcesz,możesz skorzystać z mojej toalety,Ginny- zaproponowała cicho Hermiona,ilustrując zdenerwowaną Rudą-Blaise zapewne siedzi u siebie,ostatnio go...Nie widuję-dodała.
Panna Weasley cicho podziękowała i usiadła na jednym z foteli,patrząc na ogień w kominku.Szatynka zarzuciła kaptur na głowę i podążyła na spotkanie.
**
-Draco?-szepnęła,stawiając duży krok omijając stare pudło.Lubiła tu przychodzić,aby pomyśleć czy pograć na fortepianie.
-Tu jestem-usłyszała jego chłodny głos,dochodzący zza regałów.Powoli przeszła po gratach,zatrzymując się na chwile przy ciekawych przedmiotach.Dotarła do swojego ulubionego miejsca,czyli tam gdzie znajdował się fortepian.
-Nie mogłabyś być Ślizgonką,za wolno chodzisz-skomentował Draco,uśmiechając się ironiczne.Dziewczyna nie odpowiedziała na zaczepkę i nieświadoma tego co robi,usiadła tuż obok swojego wroga.
-Chciałeś coś konkretnego?-spytała,przerywając ciszę.
-Zdejmij kaptur-poprosił sztywno-Chciałem pogadać.
Dziewczyna powoli zdjęła kaptur,po czym zasłoniła włosami prawe oko,które nadal było sine.Chłopak widząc to,przysunął się do niej i zanim dziewczyna zareagowała,odgarnął jej włosy na bok.
-Odsuń się- pisnęła cicho,a w jej oczach pojawiły się łzy.Paniczny strach przed dotykiem mężczyzny,zżerał ją od środka.
-Nic Ci nie zrobię-powiedział cicho,ale posłuchał się i odsunął od Hermiony.
-Nie dotykaj mnie,nie wyzywaj,nie dokuczaj i nie podchodź pijany,proszę-szepnęła,patrząc chłopakowi w oczy.Miały kolor delikatnego błękitu,który mieszał się z szarym-zauważyła Hermiona.
-Nigdy nie sądziłem,że to powiem,ale niech Ci będzie,Granger-mruknął i przeczesał swoje blond włosy.
-Co u...Ciebie,Malfoy?-spytała niepewnie dziewczyna,nie chcąc rozpoczynać dla niej ciężkiego tematu.Chłopak prychnął pod nosem i spojrzała przed siebie.
-Lepiej-odpowiedział lakonicznie-Stary przestał mną rządzić,matka przestała jęczeć-wzruszył ramionami-A co u Ciebie,Granger?
Szatynka nerwowo błądziła swoim chudym palcem po nodze,próbując się uspokoić.Nie chciała doprowadzić do kolejnego już ataku duszności i paniki.
-Oddychaj,Granger-powiedział nerwowo Draco,widząc co się z nią dzieje.Nie miał zamiaru jej dotykać,nie chciał jej spłoszyć,wolał kilka razy na nią krzyknąć.
-U mnie wszystko okej-szepnęła,gdy odzyskała władzę nad swoimi emocjami-Życie jest piękne-dodała,zaciskając dłonie.
-Przestań pieprzyć głupoty-mruknął chłodno Malfoy,a dziewczynie przeszły po plecach ciarki-Jest okropnie,wiem to ja i ty,przestań oszukiwać!
-Gówno wiesz,gówno widziałeś-powiedziała spokojnie,a Ślizgon o mało co nie wybuchł i się nie wygadał.
-Uwierz mi,Granger,wiem więcej niż Ci się wydaje.
Hermiona spojrzała w jego oczy,przepełnione niczym,dosłownie niczym.
-Aby na pewno?-spytała,przeszywając go na wskroś.Arystokrata zauważył,że dziewczyna ma małą żółtą kropkę na lewej źrenicy.Niespotykanie-stwierdził.
-Naucz mnie tego-wypaliła nagle szatynka,wstając i podchodząc do pobliskiego regału na graty.
-Czego?-spytał zdezorientowany-Zaczynasz mnie irytować,Granger.
-Dziwne,bo ja się Ciebie boję-szepnęła,nie patrząc na niego-Naucz mnie maskować emocje.
Zaśmiał się ponuro i pokręcił przecząco głową.
-Nie.
-Dlaczego?-pisnęła,odstawiając na miejsce zaczarowaną miskę.
-Wolę,żebyś miała uczucia,Granger-odpowiedział jej szczerze-Bądź rozsądna.
-Nigdy nie jestem-szepnęła.Odwróciła się i zakładając kaptur,usiadła z powrotem obok chłopaka.
Spojrzał na nią z podniesionymi brwiami,uśmiechając się z rozbawienia.
-Buntujesz się-bardziej stwierdził,niż zapytał-Zdejmij kaptur,nie kojarzy mi się dobrze.
-Mi żaden mężczyzna nie kojarzy się dobrze,a jednak tu siedzę-mruknęła.
-Wiem-warknął,zanim ugryzł się w język-Nieważne,Granger.
-Ta rozmowa nie ma sensu-powiedziała i powoli wstała,chowając ręce do kieszeni-Miłego życia,Draco.
Zostały jej dwa kroki do wyjścia,jednak uporczywe nawoływanie zatrzymało ją.Biła się z myślami,nie wiedząc co robić.Zacząć żyć od nowa,spróbować zapomnieć czy na nowo otulić się czterema ścianami?Po policzkach spłynęły jej łzy,była taka bezradna.Słyszała,jak Malfoy idzie i jest już blisko,co tylko jej przeszkadzało.Zostać,nie zostać,zostać,nie zostać.Jęknęła głośno,a chłopak stanął tuż przed nią.Jego oczy zdradzały tak często spotykany u niego chłód.
-Pomóż mi-szepnęła dziewczyna,decydując o nowym starcie-Nie zbliżaj się-dodała,widząc jak chłopak do niej podchodzi.Mimo,że startowała na nowo,bagaż wspomnień i lęk pozostał z nią i pozostanie przed długi czas.
**
Zdenerwowana Ginny krążyła po Pokoju Wspólnym szukając sobie miejsca.Jest noc,wszyscy już śpią,a ona łamie regulamin i czeka na Hermionę.Przystanęła na chwilkę i z głośnym plaskiem,uderzyła się ręką w czoło.Nie pomyślała,że jej przyjaciółka bez zbędnych tłumaczeń,wróci do swojego prywatnego dormitorium.To było takie oczywiste.
Ruda bijąc się z myślami,po chwili stwierdziła,że życie jest jedno i trzeba zaszaleć.Ubrała czarną bluzę,nałożyła na głowę kaptur i wyszła z komnaty.Idąc w ciemnościach,modliła się aby jej nikt nie złapał.Zrobiła ostatnie dwa kroki i wymawiając hasło,weszła do dormitorium Hermiony.
-Rudzielec!-usłyszała tuż za sobą,podskakując ze strachu-Odwiedziłaś mnie!
Odwróciła się i ujrzała Blaise,który szczerzył się do niej,jak dziecko na widok nowej zabawki.
-Cześć-mruknęła niepewnie-Pozwól,że poczekam sobie na Hermionę.
-Nie ma sprawy,powinni być za kilka minut-poinformował ją.
-Dlaczego nie śpisz?-spytała go,porywając ciasteczko,leżące na talerzu.Usiadła obok niego na czerwonej kanapie.
-Zajadam sobie ciastka-mruknął ponuro,patrząc jak Ginny wkłada do buzi,jego ulubione smakołyki.
-Ups-powiedziała z pełną buzią,co wywołało uśmiech na twarzy Ślizgona.
-Panno Weasley,nie ładnie tak łamać regulamin-powiedział i uśmiechnął się zadziornie-Nie spodziewałem się Ciebie tutaj,Rudzielcu.
-Kolejna zostawiła?Ile razy przyjmowałeś reklamację,skarbie?-spytała z przekąsem,zabierają mu kolejne ciastko.
-Widzisz,jak dobrze,że jesteś-syknął niezadowolony-Powiedz mi maluszku,ile razy to Ciebie wystawiono,huh?
-Raz-powiedziała zgodnie z prawdą-Kiedy miałam 7 lat.
-Kiedy ja miałem 7 lat,chodziłem po parku pisząc list do piątej dziewczyny z rzędu-powiedział i dumnie wypiął pierś.
-Jeszcze żadna nie odpisała?-spytała,wybuchają gromkim śmiechem.Blaise uśmiechnął się czule i spojrzał dziewczynie w oczy.Dotknął jej policzka,a jego ciepły oddech owinął jej twarz.
-Mówił Ci ktoś kiedyś,że wyglądasz,jak prawdziwa modelka z zadartym noskiem,pełnymi ustami,pięknymi oczami i seksownym ciałem?
-Nie-powiedziała skromnie,a na jej twarz wpłynął rumieniec.
-Bo nie wyglądasz-powiedział Blaise,a magiczna aura zniknęła wraz z głośnym plaskiem,gdy ręka Panny Weasley napotkała policzek Zabiniego.
-Dupek-warknęła i usiadła na kanapie,która znajdowała się naprzeciw Blaise'a.
-Uciekaj-rozkazał jej chłopak,powoli wstając ze swojego miejsca.Z iskierkami złości podszedł do przerażonej Ginny,która skuliła się w kłębek.Zaśmiał się cicho i podniósł dziewczynę.
-Odstaw mnie,idioto!-krzyknęła,próbując ugryźć go w rękę.
-Z tego co mi wiadomo,małe dzieci powinny spać,więc Twój kochany Blaise utuli Cię do snu!
-Na Merlina-mruknęła zrezygnowana Ginny,która została ułożona na wielkim łożu.
------
Czemu wszystko się pieprzy?
Miniaturka jest taka sobie,ale mam nadzieję,że wam się spodoba.
Druga część pojawi się jutro,by was ciekawość zjadła.
Dobranoc,bąbelki.

Przepraszam za błędy,sprawdzę i poprawię jutro.
Piosenka,którą śpiewała Hermiona,to Britney Spears-Everytime.

23 komentarze:

  1. BArdzo ciekawy pomysł ;d
    I mogę obiecać , że jutro zajrzę ;)
    Jestem ciekawa jak to wszystko rozegrasz
    Ile planujesz części ? ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu wszystko sie pieprzy? Bo zycie jest do dupy. Najchetniej zabralabym telefon, sluchawki i cos do pisania a potem wyjechala na drugi, bardzo deszczowy koniec swiata ... bez problemow, za to sama. Ty tez cos takiego czujesz?
    Cudowny tekst, a na dodatek jakos tak sie wpasowal w moj ostatni nastroj - melancholijnie, o uczuciach, po prostu pieknie. Widac, ze pisalas to pod wplywem jakis silnych emocji - a przynajmniej ja tak to odbieram ...
    Wybacz, ze komentarz taki krotki, ale nie mam na nic sily :/
    Pozdrawiam
    Florence
    PS. Moj nr gg: 472 142 09 - nie chcialabys pogadac? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem.
      Życie znowu skopało mnie w tyłek,opisałam Hermione,jako siebie.
      Napiszę do Ciebie i porozmawiamy :)

      Usuń
  3. Oj... Genialne. Scena Blaise + Ginny = płacz ze śmiechu.
    Naprawdę jest genialnie. To jedno słowo opisuje wszystko.
    Kocham to jak piszesz.
    Zdrówka!
    F.

    OdpowiedzUsuń
  4. świetnie się czytało - pełne emocji. aż mi się oczy zaszkliły :D
    ale jak czytałam początek to nienawiść mnie zżerała - nienawidzę takich ludzi! to straszne co działo się Hermionie i co straszniejsze - takie przypadki istnieją w realu :(
    czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są przypadki są....:)
      Jeśli sie domyślisz o co mi chodzi to stwierdzam,że jesteś bardzo mądra.

      Usuń
    2. nie chcę się domyślać, ale niestety chyba wiem o co chodzi...
      jeśli chcesz pogadać pisz: 47664780 :)

      Usuń
  5. To było piękne i takie prawdziwe :) znam takie nazwijmy to przypadki życia .... Jak chcesz to pisz do mnie zawsze możesz pogadać ;) (miałam się nie bawić w psycholagaxD) no cóż czekam na druga część i nowy rozdział z niecierpliwością Caroline ;) pozdrawiam Talka

    OdpowiedzUsuń
  6. Na początku, DZIĘKUJĘ za dedykację :* Bardzo mi miło.
    Przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale wróciłam ze szkoły dopiero godzinę temu ;]

    Przeczytałam wszystko jednym tchem. Jest wspaniale i co najlepsze: szczegółowo. Nic nie jest pominięte. Nie spodziewałam się, że to ojciec Miony będzie jej robił takie rzeczy. Oryginalnie. Miałam w swoim życiu styczność z alkoholikiem i doskonale wiem jak to wygląda z punktu obserwatora. Strasznie. Mi też został wstręt to procentów, jak Mionie.
    Ta ciekawość trójki Ślizgonów, to jest to bardzo kanonicze. Rzeczywiście mogliby się tak zachować :) Ekstra. I ta scena w pokoju życzeń. Czułam się tak, jakbym stała między tymi gratami razem z Draco i Blaisem.
    Pierwsze spotkanie Draco i Miony było...chaosem. Ona walczyła ze sobą, on ze sobą :) Jestem ciekawa jak pomoże jej ślizgon.
    Czekam na kolejną część :*
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. jeej, poprostu świetne! :)
    wszystko jest opisane tak... prawdziwie, widać multum emocji i zaczęłam płakać w pewnym momencie..
    nie będę się bawiła w psychologa bo nie potrafię.. nie wiem jakich słów użyć, by pocieszyć.. czasem może lepiej przemilczeć..
    Strasznie współczuje Mionie.. No po panu Granger się nie spodziewałam. Dobrze, że Hermiona ma wokół siebie przyjaciółkę, która ją wspiera..
    I Malfoy. Jestem strasznie ciekawa jak Miona, przekona się do niego ;)
    czekam na kolejną część ;)

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czemu się wszystko pieprzy? bo ogólnie życie jest do dupy.
      zabiera tych, których kochamy, w najmniej oczekiwanych momentach.
      tylko czeka, by skopać nas po tyłku i powalić na ziemie.
      przynajmniej takie jest moje..

      Usuń
  8. i jak idzie pisanie tej drugiej części? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam ogłosić,że druga częśc pojawi sie dopiero jutro,gdyż:
      1.Muszę sie skupić.
      2.Mam jutro poprawki,więc nauka.
      3.Pomysł na nią jest bardzo trudny do opisania i bardzo chcę,aby wyszło mi to dobrze,dlatego poczekacie do jutra.Aura będzie magiczno magiczna,zaskakująca i muszę ubrać wszystko w odpowiednie słowa.Edge może potwierdzić :)
      Do jutra,śpijcie dobrze mordeczki :)
      Wasza Caroline.

      Usuń
    2. Rzeczywiście potwierdzam :) Trzeba się skupić na pisaniu tej drugiej części. Jeśli Caroline się skupi, to wyjdzie to MAGICZNIE! Już nie mogę doczekać się jutra :)

      Usuń
  9. I będzie dzisiaj? :D
    Szczerze? Nie moge się doczekac :)

    OdpowiedzUsuń
  10. "-Draco, ty płaczesz? - jego wzrok powędrował od jej oczy, do dłoni i z powrotem.
    -Po prostu zrobiło się strasznie zimno - powiedział miękko."

    Po długim milczeniu, wracam w swoim stylu, aby dokończyć dzieła. Zapraszam i życzę przyjemnego czytania.

    Całusy
    twoja Never
    me-voir.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowna miniaturka :)
    Pozdrawiam i z niecierpliwoscia czekam na dalej

    OdpowiedzUsuń
  12. zapraszam do mnie na 4 rozdział ;)
    No kochana, kiedy następna część miniaturki? :)

    OdpowiedzUsuń
  13. No i gdzie ta kolejna część ?

    OdpowiedzUsuń
  14. No to kiedy druga częśc /?? :( i kiedy nowy rozdział dodasz ja Cię tak bardzxo prosze jak najszybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń